sobota, 25 czerwca 2011

"Gry wojenne" Terry Brighton

Kiedy jakiś czas temu przyznałam się do tego, że jestem humanistką zrobiłam to z całą świadomością znaczenia tego terminu. Fascynuje mnie człowiek, jako jednostka. Jego wielkość i małość, jego geniusz. Zawsze ucząc się mojej ulubionej nauki staram się zapamiętać, jak najwięcej nazwisk, ażeby dalej szukać o nich informacji. Same "suche" nazwiska to dla mnie zbyt mało...
Dlatego, gdy otrzymałam propozycję poznania trzech niezwykłych osobowości z okresu II wojny światowej bez zastanowienia powiedziałam - tak! I kiedy teraz przyglądam się okładce, na której widnieją owi mężczyźni stwierdzam z całą pewnością - to był dobry wybór.
Przyglądnijcie się - oto trzej panowie, których miałam możliwość dość wnikliwie poznać. Oto od lewej - George Patton - generał amerykański, w środku Bernard Montgomery - "szef" sił brytyjskich i Erwin Rommel - słynny feldmarszałek niemiecki, dowódca Afrika Korps.

Niezwykłe osobowości. Stojący po przeciwnych stronach barykady, a jednocześnie tak sobie bliscy. Antagonizmy, które się w przyciągają.
Nie będę wiarołomnie twierdzić, że biografie Pattona i Monty'ego były mi znane. Wręcz przeciwnie, obaj generałowie w jakiś dziwny sposób umknęli mojej uwadze, co zresztą uważam za zdecydowane wykroczenie, na szczęście nadrobione.
Rommla natomiast, jak najbardziej kojarzę, co więcej - nazwisko słynnego "Lisa pustyni" na okładce przesądziło mój wybór. Jego wyczyny w Afryce zaintrygowały mnie już jakiś czas temu - chciałam go poznać.

Z pomocą przyszły mi "Gry wojenne" autorstwa Terre'go Brightona - brytyjskiego pisarza i historyka wojskowości. Byłam bardzo ciekawa tej książki, jednak z obawami, czy nie będzie to nudna opowieść stricte militarna, o hipotetycznie - wyższość jednych czołgów nad drugimi, czy pełna technicznych wyrażeń które nie mówią mi nic.
Jednak od pierwszej strony autor mile mnie zaskoczył. Żadnych niezrozumiałych skrótów i dłużyzn! Koncentracja na tym, o czym pragnęłam czytać - o człowieku.

I tak się zaczytałam... bez pośpiechu, z przyjemnością poznawałam coraz lepiej trzech dowódców - ich wady i zalety - ich charaktery. To nie są osoby mogące uchodzić za wzór do naśladowania - zdecydowanie. Dla przykładu: Patton był znany ze swojego wulgarnego, wręcz koszarowego języka. Nie ukrywam, że bez większej przyjemności czytałam jego mowy do żołnierzy. Swoją drogą osiągały one zdumiewającą popularność...
Jednak to była bardzo rozwijająca podróż, z której wiele wyciągnęłam. Dlatego Was również do niej zachęcam. Jedno uchybienie merytoryczne (błędna data konferencji w Jałcie) nie świadczy zdecydowanie o całej książce, którą z czystym sercem mogę polecić. I nie tylko miłośnikom historii, II wojny światowej czy militariów. Nie, każdemu, którego fascynuje drugi człowiek.

11 komentarzy:

  1. Kurcze, szkoda, że jej nie wybrałam kiedy była taka możliwość...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam niedawno i z tych trzech osobowości najbardziej podobał mi się Rommel, szczególnie w opisach życia rodzinnego. A książka jako całość świetna. Ja nie wyłapałam błędnej daty konferencji w Jałcie, jakoś mu umknęła, tym bardziej gratulacje dla Ciebie, za uważne czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukam podobnie jak ty w książkach czegoś więcej niż efekciarskich zwrotów akcji :)
    Lubię czytać o ludziach i chociaż tematy militarne są mi obce wydaję mi się, że mogę w tej powieści odnaleźć wiele dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło mi bardzo czytać Twoją recenzję, na którą tak długo czekałam Elinko! Jeszcze milsze było przeczytanie, że uważasz siebie za humanistkę w pełni, a co za tym idzie- wielbicielkę historii. Ogromnie miłe słowa zważywszy na to, że mogę podpisać się pod tym stwierdzeniem, odnosząc je do swojej osoby. W podstawówce historii nie lubiłam, jednakże nie ze względu na przedmiot, a nauczycielkę i jej sposób przekazywania faktów- w większości suchych faktów. Swoją drogą to przerażające jak bardzo nauczyciel ma wpływ na nasz wgląd na przedmiot. W gimnazjum natomiast pokochałam bezgranicznie! I znów w głównej mierze dzięki nauczycielce, która tak naprawdę nie przekazywała, a opowiadała historię wzbogaconą o niesamowite ciekawostki, które w głowie mam do dziś. Jeżeli chodzi o okresy historyczne i literaturę z nimi związaną, nie lubię czytać książek o II wojnie światowej oscylującej wokół zbrojeń, militariów, podawania liczby bombowców, czołgów i tak dalej... Dlatego własnie kocham "Kamienie na szaniec", bo poza wojną Kamiński skupia się na ludzkich dramatach jednostek. Życiach, które mogłyby trwać tak pięknie, jednak widmo wojny stanowiło przeszkodę. Odniosę się teraz do powyższej książki. Lubię bardzo czytać o postaciach historycznych i ilekroć moja nauczycielka wspominała o ciekawym człowieku, notowałam sobie nazwisko na marginesie, a po powrocie do domu, przeszukiwałam niezmierzoną przestrzeń internetu, by dowiedzieć się jak najwięcej. Zachęciłaś mnie natomiast, by nie ograniczać się do wikipedii, ale czytać jak najwięcej biografii tych ciekawych osób. Powyższą książkę chętnie wzięłabym w swoje ręce, przede wszystkim dla Rommela :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakkolwiek temat człowieka jest fascynujący, II wojna mnie odpycha, więc raczej nie sięgnę. O, widzę, że czytasz "Rozważną i romantyczną"! Jestem ciekawa Twoich wrażeń i z niecierpliwością czekam na recenzję ;).

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa recenzja i zapewne ciekawa książka (skoro o historii ;) ), może uda mi się ją upolować i przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Patton dobrze wiedział, co robi, wygłaszając do swoich żołnierzy te swoje słynne mowy okraszone "soczystymi" wyrażeniami - w takim języku wszak porozumiewają się między sobą żołnierze i taki przekaz może najbardziej do nich przemówić, sprawić, że postrzegać będą swojego dowódce jako "równego chłopa" i dosłownie pójdą za nim "w ogień" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie interesuję się historią, jedynie jest kilka tematów które zaciekawiły mnie tak, że słuchałam nauczyciela całą lekcję. Nie wiem czy sięgnę po tę książkę, jednak myślę że rok, raczej tak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę szczerze przyznać, że nie znam tych nazwisk, a lekcje historii, które mnie zaciekawiły mogę policzyć na palcach jednej ręki. ;) Raczej nie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pisałam to pewnie wiele razy, ale napiszę jeszcze raz, bo to jedyne co przychodzi mi do głowy- Twoje słowa Elinko to miód na serce! Uśmiecham się od ucha do ucha, gdy wiem, że mam takich czytelników jak Ty, którzy darzą mnie potokiem najpiękniejszych słów na świecie! To daje mi ogromną motywację, więc równie ogromnie dziękuję! Znalazłam w sieci bajkę o słowiku i róży autorstwa Wilde'a, być może zachęci Cię do dalszego zagłębiania się w jego twórczość.
    Proszę bardzo:
    http://www.zosia.piasta.pl/slowik.htm

    OdpowiedzUsuń