Czy pamiętacie moją obietnice przedstawiania książek zapomnianych, przykurzonych, niedocenionych? Ostatnio niewiele było takich, które chciałabym w sposób szczególny przypomnieć. Jednak się to zmieniło - od kiedy przeczytałam Panny z kamienicy "Pod Fortuną". Niemłoda to już powieść, gdyż wydana po raz pierwszy w roku 1965 , jest dodatkowo trudna do znalezienia. Ja szukałam ją około roku, gdy niespodziewanie ujrzałam w bibliotece. Chyba nie macie wątpliwości , że od razu pochwyciłam i w podskokach pobiegłam do domu? Tak właśnie było.
A teraz posłuchajcie mnie na chwilę, gdyż dzięki autorce, pani Hannie Muszyńskiej-Hoffmannowej, pisarce i eseistce, debiutującej jeszcze przed II wojną światową cofniemy się w odległe czasy przełomu XVIII i XIX wieku. I gdzie? do Warszawy, oczywiście!
Tutaj poznajemy uroczą, młodą pannę Kunegundę - sierotę przygarniętą przez konsyliarza króla Augusta III oraz króla Stanisława Poniatowskiego - Jana Baptystę Czempińskiego. Ten szanowny jegomość był ojcem sześciu córek, w którym to otoczeniu wychowywała się nasza Kundzia. To ona właśnie po latach spisuje pamiętnik, który zawiera rodowe historie trzech pokoleń pań. A cóż to za pamiętnik! Gdyby można było go opisać za pomocą obrazów miałby tysiąc barw! Tak różne, ale jednakowo ciekawe były charaktery opisywanych kobiet.
Z wielką przyjemnością zanurzyłam się po raz kolejny w ten odległy świat , by poznać życie kobiet z przełomu wieków. A jest o czym pisać, bo świat naszych kilkakrotnych "pra" babek był równie intrygujący, co obecny.
Jeżeli chcecie się dowiedzieć, jakich sposobów używała szanowna pani-matka, aby wydać za mąż swoje sześć pociech, czy co kryje się za tajemniczymi słowami : roba, dezabil, tupecik, kryza, czy innymi uroczymi archaizmami - radzę sięgnąć po tę książkę!
Poznacie również niezwykłą, chociaż dzisiaj już (niesłusznie!) zapomnianą postać : Klementynę z Tańskich Hoffmanową. Ja panią Klementynę poznałam za sprawą niezwykłej antologii pod tytułem Kufer Kasyldy, który swoją drogą muszę sobie powtórzyć i napisać kilka słów. A jest o czym pisać, bo Kufer Kasyldy zawiera prawdziwe skarby pamiętnikarskie!
Była to jedna z pierwszych pisarek książek dla dzieci. Dzięki swojemu pisarskiemu rzemiosłu mogła utrzymać się sama, bez pomocy rodziny, co było nie lada wyczynem w tamtych czasach. Jej najbardziej popularną książkę - Dziennik Franciszki Krasińskiej mam już w planach czytelniczych!
Na koniec jeszcze raz zachęcam Was do poszukiwań. Może odwiedziecie dawno zapomniany regał w waszej bibliotece? Albo wybierzecie się na "łowy" do antykwariatu? Stare, zżółknięte lektury zawierają nieraz prawdziwe skarby, które są na wyciągnięcie ręki i czekają na odkrycie. Nie pozwólmy, by zostały zapomniane.
Ostatnio przeglądałam książki w bibliotece i widziałam specjalną półkę z takimi starociami, następnym razem przyjrzę jej się uważniej w poszukiwaniu tej książki. :)
OdpowiedzUsuńElino, to, że wyszukujesz takie starocie, jest naprawdę godne podziwu! Jeżeli lubisz Klementynę z Tańskich Hoffmanową, polecam jej "Pamiątkę po dobrej Matce..." i "O powinnościach kobiet". Sama na nie poluję. Z chęcią poznałabym Twoje zdanie na temat tych książek.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Brzmi ciekawie. Również czasem lubię takie starocie, ale niestety rzadko po nie sięgam. Będę poszukiwać "Panny z kamienicy "Pod Fortuną" ;)
OdpowiedzUsuńP.S. No nic. Może kiedyś będę miała, coś za co mogłybyśmy się wymienić ;)
u mnie w piwnicy jest taka skarbnica zółtych ,starych książek ,ale jak na razie nie zaglądałam do niej zbyt często ,zachęciłaś mnie do tego,aby to zmienić :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje odkopywanie zapomnianych staroci ;) O tej książce wcześniej nie słyszałam, ale po Twojej recenzji zacznę uważniej rozglądać się po antykwariacie. Sama zaczęłam gromadzić takie zakurzone skarby, ale niestety, brakuje mi czasu aby do nich zajrzeć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja też przepadam za "Kufrem Kasyldy". :)
OdpowiedzUsuń"Dziennik Franciszki Karpińskiej w ostatnich latach panowania Augusta III pisany" polecam, ma dużo wdzięku.
Życzę wielu kolejnych wspaniałych odkryć w zakurzonej sekcji biblioteczki. :)
Jak zajrzałam na pożółknięte książki to znalazłam książkę, którą od dawna wszędzie szukałam ;) Czy to w internecie, antykwariatach, znajomych...
OdpowiedzUsuńJejku, z miłą chęcią przeczytałabym tą książkę, gdyż Warszawa przed wojną to naprawdę magnetyczne miejsce polskiej inteligencji.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o stare książki, to jestem nałogową przeglądaczką wyprzedaży i Cmentarzyska książek są prze zemnie odwiedzane dość namiętnie :)
Pozdrawiam i oby, więcej recenzji zapomnianych książek :)
Agatoris : dziękuję ślicznie. Jakoś mam taką potrzebę wyszukiwania wszystkiego co niepopularne, często niedoceniane i zapomniane. I nie tylko tyczy się to literatury, ale także wydarzeń, miejsc czy postaci.
OdpowiedzUsuń"Pamiątka o dobrej Matce" jest w "Pannach..." opisana. A raczej opisane jest, co ze sobą wniosła na salony i jak zmieniła życie skromnej Klementynki. Oczywiście, również będę polować.
Jak uda Ci się przeczytać - napisz do mnie :).
Lirael - ale się cieszę, że czytałaś "Kufer Kasyldy"! Ktoś powinnien to wznowić, bo książka jest niesamowita.
Biedronka : będę się starać! :)
Masz ciekawe recenzje dlatego też pozwoliłem sobie zalinkować..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHmm chętnie bym się wymieniła jednak jak na obecną chwilę nie posiadam żadnej książki ,którą mogłabym ci zaoferować ,ale jak znajdzie się coś to będę o tobie pamiętała :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała, bo lubię takie klimaty, ale faktycznie mogę jej nigdzie nie znaleźć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
To bardzo przykre, że zapomniane książki, są często do prawdy wybitnymi dziełami. Moje czytelnicze poszukiwania zwykle polegają na penetrowaniu serwisów internetowych, na zasadzie "o, ktoś tu ceni te same pozycje co ja, a więc poszukam czegoś mi nieznanego!" to bardzo ułatwia całą sprawę i daje swego rodzaju gwarancję, że nie zostanę rozczarowana. Bardzo bym chciała pójść do biblioteki, antykwariatu zajrzeć w najciemniejszy kąt i wyszukać najbardziej zakurzone egzemplarze, jednakże to ryzyko, kot w worku. Niekiedy sięgam po książki wcześniej niesprawdzone, ale wolę by choćby autor był mi znany. Źle mi z tą myślą, ale... zacznę się przełamywać!
OdpowiedzUsuńDziękuję ogromnie za ciepłe słowa! Prawdę mówiąc, miałam ogromny dylemat przed rozpoczęciem blogowania. Uwielbiam pisać począwszy od prób literackich- krótkich liryków, aforyzmów akurat rodzących się w głowie, opowiadań, opisów moich stanów ducha, z recenzjami włącznie. Chciałam mieć swoje miejsce w sieci, gdzie mogłabym gromadzić myśli, trochę odsłonić siebie, ot taka potrzeba. Nie chciałam być jednak zbyt dosłowna, stąd pomysł na recenzowanie ukochanych książek, cała składam się z historii, które przeczytałam. Bardzo nie lubię skupiania się na fabule, dlatego ciężko nazwać to, co piszę recenzjami, skupiam się na emocjach i przemyśleniach, więc to pewnie czyni je takimi niedopowiedzianymi :) Teraz pozwól, że i ja w ramach wdzięczności Ci posłodzę, choć zapewniam, że są to słowa jak najbardziej szczere! To miłe, że w Twoich postach odnajduję coś więcej aniżeli jedynie suche fakty na temat danej pozycji, wprowadzasz w świat nie tylko literacki, ale i ten nasz, czytelniczy. Czytając Twoje słowa, można wyobrazić sobie dokładnie hmm... czytelniczy obrzęd? Piszę chaotycznie, wiem. Ciężko nazwać mi to co widzę w Twoich wypowiedziach, w każdym razie jest to nietuzinkowy sposób opowiadania o książkach. Czuć emocje, miłość do literatury. Nie są to recenzje, dla samych recenzji i wstawienia czegoś na bloga, aby po prostu było. Uff, mam nadzieję, że ten słowotok ukaże Ci cokolwiek klarownego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam stare książki, przesiąknięte ludzkim zapachem, dotykiem dłoni, niestety nieczęsto na takie trafiam. W okolicy brak porządnego antykwariatu, więc pozostaje mi liczyć na zbiory mojej biblioteki, które niestety nie są zbyt okazałe. To wspaniale, że ocalasz te książki od zapomnienia. Sama z wielką chęcią po nią sięgnę! Niestety, również cierpię na permanentny brak czasu. Książki piętrzą się, a ja najchętniej wszystkie bym od razu zaczęła czytać.
OdpowiedzUsuńJa również jestem typem ostrożnego czytelnika, każdy zakup jest bardzo przemyślany i o książce, którą kupuję muszę coś wiedzieć i w sumie myślę, że te pieniądze przeznaczone na "Konspiratorów" nie są stracone, bo po ich przeczytaniu chęć przeczytania innej powieści Shan Sa przeszła i już wiem czego mogę się po niej spodziewać.
A co do Twojego pytania, to od Instytutu dostałam całą Trylogię Arturiańską Cornwell'a, Źródła nienawiści, Ostatnie królestwo i Bajki Leonardo da Vinci, już niedługo recenzja :)
Oj, ja też bardzo długo się zastanawiałam, wahałam, zmieniałam, dopracowywałam i w końcu się zdecydowałam. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba i myślę, że zostanie na dłużej :)
OdpowiedzUsuńA czy lubię zmiany? No cóż, zależy w jakiej dziedzinie życia! Ale czasem zmiany są bardzo potrzebne ;) A zdjęcia w nagłówku są mi bardzo bliskie, bo wykonane przez mojego ulubionego fotografa- Edouard'a Boubat'a.
A co do Twojego szablonu, to zawsze służę radą, choć ten bardzo mi się podoba :D
No właśnie kompletnie nie mam ochoty na sen. Zatapiam się w dźwiękach mojej ukochanej muzyki, Boba Dylana, oglądam po raz setny jeden z jego koncertów i czytam wybiórczo jego teksty. Teraz jest bardzo przyjemnie, tylko nie wiem jak będzie jutro rano ;)
OdpowiedzUsuńA tak właściwie, czy Ty w tym roku pisałaś maturę? Pytam, bo widziałam, że na lubimyczytac.pl masz jedną półkę zatytułowaną 'przygotowania do matury'? :)
Oj, zazdroszczę Ci obowiązkowości. Ja nawet wiedząc, że za tydzień mam ważny test, nie jestem w stanie wziąć się do nauki zawczasu. Zawsze odkładam wszystko na ostatnią chwilę i bardzo tego w sobie nie lubię.
OdpowiedzUsuńMnie matura czeka za parę ładnych lat, choć znając siebie do powtórek zabiorę się na miesiąc przed testami. Tymczasem żegnam się i życzę dobrej nocy :)
To naprawdę świetny pomysł i jestem z Ciebie dumna, że Ty jako taka młoda osoba podjęłaś taką decyzję i jeszcze Ci ona sprawia przyjemność ;)
OdpowiedzUsuńTe stare, przykurzone o zwykłych szarych okładkach książki czesto okazują się prawdziwymi skarbami. Ja w ten sposób znalazłam "Wehikuł czasu" Wells'a. Niepozorna okładka, pożółkłe strony i bardzo dobra literatura :)
Pozdrawiam i gratuluję :)
"Kufer Kasyldy" mam ale nie czytałam jeszcze:) Bardzo dobrze, że piszesz takich książkach. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBędę musiała się wybrać na poszukiwanie tych starszych książek!;)))
OdpowiedzUsuńElino! :) To prawda, nie było mnie ;) nie tyle w granicach sieci, co w granicach hmmm. czasoprzestrzeni :) Nie było mnie, a u Ciebie przybyło wiele, wiele przepięknych recenzji. Widzę, że nawet rozwija się jakiś rodzaj polemiki i komenarze także są coraz bardziej twórcze ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zapomniałem o tym pięknym zakątku Sieci, jakim jest ta przystań, w której, Elino, marynarze znajdują słownikowe wytchnienie ;)
Co zaś do Panien, to tytuł kojarzy mi się z magiczno-erotycznymi Pannami z Wilka. Jeśli nastrój książki jest równie, prawie niewyczuwalnie, ale jednak szalenie karminowy, jeśli da się poczuć książką, jak u Iwaszkiewicza, smak tamtych nieodgadnionych, miłosno-proustowskich wzruszeń, to z pewnością po nią sięgnę.
A stare księgi - no cóż. Dziś, w dobie kultury masowej, rzadko tworzy się coś godnego uwagi. Jednak dla Ciebie, Elino, nie sama ich starość jest wartością - ile sama wartość literacka nadaje im ten smak, jaki wprawia Cię w zachwyt. I to jest dobra droga. Bo dawniej także pisano zwykłe, można powiedzieć masowe komedyjki, krotochwile... starczy przypomnieć, jak Chopin gardził salonowością, Schubertem, Schumanem. Duch, romantyzm, to coś każącego iść tam, gdzie potoczny zachwyt nigdy nie dociera. A Twój klucz starości zdaje się właśnie pięknym kluczem najlepiej i najpełniej rozumianego romantyzmu ;)
Będę tym razem mam nadzieję regularniej. Uśmiech i promień słońca dla Ciebie :)
Dość dużo książek tego typu ( starszych wydaniem, o specyficznym zapachu) zachowało się na strychu po moich rodzicach ;D Może czas tak wszystko dokładnie przejrzeć ? ;D
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje uczucia odnośnie starszych książek- ten charakterystyczny zapach, kolor i faktura kartek. I pomyśleć, że wiele wspaniałych książek marnuje się w bibliotece lub w domu tylko dlatego, że wyglądają tak a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńA fabuła "Panien..." dotyczy tylko perypetii miłosnych czy obejmuje więcej tematów? :D
Pozdrawiam ;)
Luna: obejmuje, troszę jest o polityce, troszkę historii, to taki kocioł, w którym pomieszane jest wiele, ale za to jaki ciekawy!
OdpowiedzUsuńPodczas wizyty u kolegi zacząłem przeglądać co tam ma ciekawego do czytania. No i natrafiłem na "Panny...", i wciągnęła mnie lektura tej ksiązki. A co ciekawe, zacząłem sprawdzać w necie, i co się okazało większość bohaterów no i czywi ści "Panny z kamienicy pod Fortuną" to postaci autentyczne.
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam takie książki. Zaraz zacznę poszukiwania w bibliotekach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie przechwyciłam książkę, o której piszesz w bibliotece. Leżała - do wzięcia, za całe darmo ;)
OdpowiedzUsuńJak tylko jej dotknęłam, wiedziałam, że za chwilę będzie moja. Teraz czeka na przeczytanie i moją uwagę. Palce lizać ;) pozdrawiam słonecznie Małgorzata