środa, 13 lipca 2011

Lena Najdecka "Rodzina Wenclów: Wspólnik"























Lubię sięgać po debiuty literackie. Oczywiście, sięgając po nie, należy to robić z dużą dozą sceptycyzmu. Staram się również nie oczekiwać zbyt wiele, by wierutnie się nie rozczarować.

Z takim również przekonaniem wzięłam do ręki powieść pani Leny Najdeckiej pod tytułem: "Rodzina Wenclów: Wspólnik"  i stwierdzam - to się czuje. Wyraźnie czuję samorodny talent portretowania społeczeństwa, umiejętnego obserwowania ludzkich charakterów.
To zawsze jest w cenie.

Autorka wybrała sobie ciekawą i jakże różnorodną grupę społeczną do sportretowania - klasę średnią. Temat - rzeka , bo o zachowaniach pracowników międzynarodowych korporacji ( i nie tylko) można by spisać nie jedną książkę. To, w jaki sposób pisarka przedstawia nam "dorobkiewiczów", bo takim oto przymiotnikiem należy określić wykreowane przez nią postacie - osoby, którym mówiąc gwarowo "słoma z butów wystaje" zasługuje na uwagę.
To swobodne, aczkolwiek nie podane wprost wyśmiewanie przywar owej klasy. Intrygująca satyra na współczesną sytuację w Polsce.

Gdybym miała zaczynać streszczać powieść musiałabym podjąć się trudnego zadania. Wątki poszczególnych postaci cały czas się mieszają. Trudno wyznaczyć jedną "oś główną" książki, tak jak głównego bohatera. Bardziej bym się skłaniała do wersji, że głównym bohaterem jest bohater zbiorowy, a nim cała rodzina Wenclów. Przykład dorobienia się z uwłaszczenia nomenklatury w latach 90., co oznacza duże pieniądze, a z nimi - uważanie się za nową inteligencję społeczeństwa, które ewaluuje. Pani Najdecka świetnie pokazała drugą stronę owej "inteligencji" - małostkowość, chytrość i  niezaspokojoną żądzę pieniądza.
Każdego z bohaterów, wchodzących w skład tytułowej rodziny można by charakteryzować godzinami, tak znane nam są podobne "typy" z rzeczywistości. Mamy tutaj biznesmena - Ojca, prostaka jakich mało, ale mającego wielkie aspiracje światowe. Jego żona- Elżbieta Wencel udaje arystokratkę, a trójka dorosłych dzieci- Paweł , znany i poważany adwokat, chociaż gbur, , Mateusz- światowiec, aczkolwiek z dużą dozą samozachowawczej ironii i najsłabiej sportretowany Piotr - idealista zostaje wychowana w duchu nowobogackiego trendu.
Każdy z własnymi problemami rodzinnymi, ale nie tylko. Jak trudne jest im odkryć to, czego czytelnik domyśla się od pierwszych stron - że problemy wypływają od nich samych, z ich charakterów.

Akcja powieści jest umiarkowanie szybka i chociaż nie zaskakują nas żadne gwałtowne zwroty akcji, w jakiś sposób wciąga. Trudno było mi się oderwać od "Rodziny Wenclów", chociaż tak wiele denerwowało mnie w charakterach bohaterów! To dla mnie była również interesująca podróż w centrum życia współczesnych "światowców". O wielu rzeczach nie miałam pojęcia, a autorka pisze, tak jakby dużą część podobnych sytuacji przeżyła - ze znawstwem.
Wszystkie słabostki naszych bohaterów zostały przez pisarkę wyciągnięte na powierzchnię i odpowiednio, ale taktownie, wręcz niezauważalnie skomentowane. Spodobało mi się to.

Chciałabym, więc z czystym sercem polecić debiut literacki pani Leny Najdeckiej. Będzie to idealna lektura na dwa-trzy wieczory. Nie chciałabym wróżyć niczego debiutującej autorce, nie takie jest przecież moje zadanie, ale mogę zdradzić, że zapowiada się interesująco. Oby tak dalej.

15 komentarzy:

  1. Książka jest na półce i czeka na swoją kolej :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy ją dostałam czulam się trochę zawiedziona - ani okładka, ani opis nie zrobily na mnie wrazenia,a autorka byla mi nieznana.
    Po Twojej recenzji zmieniłam nastawienie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę mam w planach i jestem jej ciekawa:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem chyba nie sięgnę, gdyż korporacyjne historię mnie odstraszają ;]
    Wręcz się ich boję ;)
    Muszę jednak powiedzieć, że wydawnictwo nie popisało się okładką i wypadła strasznie przeciętnie.
    Szkoda, skoro jak mówisz powieść całkiem dobra:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja jestem właśnie w trakcie czytania, i myślałam do tej pory, że tylko ja mam problem z jej odbiorem- chodzi mi o wyznaczenie głównego bohatera, jakiegos konkretnego wątku- ale widzę, że jednak nie jestem sama:) Niedługo recenzja również u mnie:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Rodzina Wenclów jeszcze przede mną, także recenzję obiecuję przeczytać po dodaniu własnej - nie chcę się sugerować Twoją :)
    Pozdrowienia!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym przeczytać tę książkę. Mma nadzieję, że niedługo ją zdobędę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie czytam tę książkę i jestem po wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Wszystkie słabostki naszych bohaterów zostały przez pisarkę wyciągnięte na powierzchnię i odpowiednio, ale taktownie, wręcz niezauważalnie skomentowane. Spodobało mi się to." - też lubię, gdy autor stosuje coś takiego w sporej publikacji i przyznam się, że czuję się zachęcona ;) Aczkolwiek wątpię, żebym przeczytała ją w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przybycie tej książki do mnie było zupełną niespodzianką i choć cieszę się z każdej nowej lektury, to jednak byłam trochę poirytowana, w końcu nikt ze mną tego nie ustalał a po pobieżnym zapoznaniu się z fabułą stwierdziłam, że to pozycja zupełnie nie dla mnie. Czytam jednak Twoją recenzję, Elinko, i stwierdzam, że czytanie jej nie będzie taką torturą jak myślałam! Bardzo lubię, gdy autor skupia się na każdym z bohaterów nie szczędząc wylanych słów, a z tego co piszesz wynika, że mogę liczyć na wyczerpujące analizy każdej z postaci :) Uspokoiłaś mnie bardzo i, szczerze mówiąc, "Wspólnik" awansuje na lepsze miejsce w mojej czytelniczej kolejce.

    A teraz chciałabym odpowiedzieć na Twój komentarz u mnie. Cieszę się bardzo, że zwróciłaś uwagę właśnie na te słowa, które mi dały sporo do myślenia. Zgadzam się w stu procentach z Autorem, który genialnie zarysowuje całą historię w tej publikacji. Wspomina czasy przed wybuchem spisku jak i po śmierci Pomysłodawcy. Powtórzę, że wydaje mi się po prostu niemożliwym, aby jeden człowiek potrafił dzierżyć tak wielką władzę. Co śmieszne, już w dniu Jego śmierci wszyscy zmieniają postanowienia i rozkazy, które wydał. I masz zupełną rację, to zastanawiające, jak można zmanipulować tyle milionów ludzi... Poza tym Autor poświęca trochę miejsca na wspomnienie sytuacji w Polsce, która we wszystkim słuchała się Rosji, trzymała się jej poleceń i wierzyła w to co tamtejsza władza powiedziała... Naprawdę książka warta uwagi :)
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam chyba pierwszą stronę i porzuciłam lekturę dla Szeptem, lecz gdy tylko skończę mam zamiar do niej wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie się za nią zabiorę :D jednak najpierw muszę przeczytać ksiażki, które niedawno zakupiłam :P

    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka czeka na mnie na półce. Już się nie mogę doczekać, aż przyjdzie na nią kolej. Bardzo przychylna recenzja - a to jeszcze bardziej mnie cieszy i przyciąga do tej powieści.

    Pozdrawiam, Klaudyna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. zapraszam do zabawy ONE LOVELY BLOG AWARD

    OdpowiedzUsuń