niedziela, 24 kwietnia 2011

"Zośka i Parasol" Aleksander Kamiński






















Drogi molu książkowy,

Przed kilkoma miesiącami pisałam Ci o pięknej powieści pozytywistycznej - "Lalce" Bolesława Prusa. Starałam się zwrócić uwagę na postawę człowieka na tle współczesnych mu czasów. Chciałam, byś przeniósł się do odległej Warszawy końca XIX wieku.
Dzisiaj również mam do spełnienia misję. Chcę przybliżyć Ci książkę, która przez ostatnie dwa tygodnie była w moim sercu cały czas przeżywana , i z której już nauczyłam się wiele, a to dopiero początek.

Posłuchaj mojej opowieści o walecznych chłopcach i dziewczętach, uczestnikach Powstania Warszawskiego, dla których ojczyzna była autentyczną wartością.

"Chłopcy silni jak stal, oczy patrzą się w dal,
Nic nie znaczy nam wojny pożoga.
Hej, sokoli nasz wzrok, w marszu sprężysty krok
I pogarda dla śmierci i wroga."*

A wszystko ma swój początek po śmierci trzech wielkich charakterów - Zośki, Rudego i Alka, opisanej w "Kamieniach na szaniec". Wyznawane przez nich wartości, cele, do których dążyli nie zostały zapomniane. Kolejni młodzi wzięli na swe barki obowiązek walki o wolność. Tak powstały bataliony "Zośka" i "Parasol", a w nich kwiat młodzieży polskiej - ofiarnej, koleżeńskiej, zdolnej do ofiar. Ale ponad wszystko normalnej, cieszącej się z każdej chwili, wierzącej w jutro, realizującej swe plany, zakochanej...
Nie liczyli oni na słowa uznania, wypowiadane teraz przez potomnych. Walczyli i ginęli o najwyższe wartości moralne, bo jak powiedział Krzysztof Kamil Baczyński : "trzeba nam teraz umierać, by Polska miała znów żyć..."

I dzisiaj proponuję Ci podróż w czasie do stolicy naszego kraju. Będzie to podróż - wyzwanie, gdyż przenosimy się w okropne czasy II wojny światowej, do miasta, które nigdy się nie poddało.

Pomyśl o Postaniu Warszawskim. Jakie obrazy stają Ci przed oczyma?
Odrzuć to co słyszałeś do tej pory. Posłuchaj powstańców, a oni opowiedzą o wielu nieznanych sprawach, opowiedzą o codziennej ofiarności, zmęczeniu, życzliwości i  n a d z i e i. To nie jest bynajmniej prosta opowieść, ale zawierająca jakąś wielką siłę. Siłę, która powstaje w trakcie walki o własne człowieczeństwo, własny charakter. Moc, która nie pozwoliła zwątpić w wartość własnych działań w czasie powstania.
Ich postawa, wyznawane wartości, koleżeństwo na co dzień - wszystko to sprawia, że stają się autorytetem. Nie w głoszeniu wzniosłych haseł, które im się teraz przypina, lecz w cichej, ale tytanicznej pracy.

Ci anonimowi , ale także ci znani, patrzący na nas z fotografii- uśmiechnięci, radośni, pełni planów dają do zrozumienia, że nie różnili się od nas niczym. Są jak przyjaciele, ubogacający nas własnym życiem, dla których nie ma ograniczeń czasowych. Ich czyny poruszają, pociągają za sobą, mówią o ich wnętrzu. Ale także szepczą cichutko, jednak z odcieniem stanowczości : "teraz jest twój czas..."

Czy i jak odpowiesz na ich wyzwanie?
Bo b y ć , to zbyt mało.
Elina


*Fragment piosenki-hymnu "Parasola" - "Chłopcy silni jak stal", autor słów : Józef "Ziutek" Szczepański

23 komentarze:

  1. Po pierwsze, genialna recenzja! Zaglądałam tu codziennie sprawdzając czy nie dodałaś czegoś nowego, a tu proszę. II wojna światowa, Powstanie Warszawskie to tematy, o których można czytać wiele a każde sprawozdanie, spojrzenie będzie zupełnie inne. Młodość, wiara i nadzieja to tematy, o których mogłabym czytać cały czas. Z wielką chęcią sięgnę po tą pozycję, aby porównać moje wyobrażenie na ten temat powstałe podczas czytania różnych książek o tym zagadnieniu, a były to i pamiętniki, i zupełne suche sprawozdania. Dzięki za pokazanie tej na pewno niezwykłej książki.

    P.S. Cornwell już stoi na półce i czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aluś, dziękuję Ci bardzo mocno za taki długi i wartościowy komentarz. Zachęcam Cię naprawdę gorąco do przeczytania tej książki kształtującej osobowość. Dzisiaj część z tych wspaniałych chłopców i dziewcząt jest zapominana, a autorytetami są osoby zupełnie tego nie godne. Należy to zmieniać!

    P.S. To świetnie. Podyskutujemy, jak będziesz gotowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, zgadzam się, genialna recenzja. Jednocześnie nie wiem, czy tematyka II wojny światowej jest dla mnie. Niby uczę się o niej w szkole, ale czasami wydaje mi się, że jeszcze czytanie o niej to za dużo, w końcu co było to się skończyło. Jednocześnie jestem pełna smutku, bo podczas niej i I wojny zginęło za nasz kraj, za to, że teraz jesteśmy Polakami/Polkami, że nie musimy żyć ze świadomością, że ktoś na nas napiera i stara zmienić to, kim jesteśmy. Może kiedyś skuszę się na tę pozycję, ale zapewne jeszcze nie teraz. Kiedyś. Na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już wyciągam białą chorągiewkę i tłumaczę: jestem zbyt wielkim mięczakiem, żeby czytać o II wojnie światowej. Zbyt mocno to przeżywam, bo po "Pianiście" tydzień chodziłam oderwana od rzeczywistości. A szkoda, bo to na pewno piękna historia :).

    "Władca..." robi jak na razie bardzo dobre wrażenie. Styl Tolkiena przypomina mi trochę C. S. Lewisa- przystępny i pełen lekkości :).

    Pozdrawiam świątecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze jestem bardzo ciekawa tego typu literatury i może to nieodpowiednie, ale lubie ją. Oczywiście muszę mieć 'odpowiedni klimat', bo przecież w dzień, w którym jestem pełna energii i dobrego humoru, za taką lekturę bym się nie wzieła, ale sądzę, że przeczytam, gdyż takie książki są bardzo wartościowe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Luna: ja również jestem wrażliwa na wojenne przeżycia, ale wyjątkowość tej książki polega na czymś innym. Ona nie jest opowieścią tylko o działaniach wojennych w czasie powstania. To raczej ukazanie człowieka, jednostki, tych młodych ludzi na tle czasów, w których musieli żyć.

    Rudzielec: zachęcam gorąco. Naprawdę warto poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z tego typu literaturą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybaczcie, że się wtrącam, ale przeglądam komentarze i chciałabym coś dodać.
    Tak na przykład Klaudia napisała, że "niby uczę się o niej w szkole, ale czasami wydaje mi się, że jeszcze czytanie o niej to za dużo, w końcu co było to się skończyło." Zupełnie się nie zgadzam. Historia, której zazwyczaj uczy się nas w szkole to po prostu suche fakty, zupełnie wyprane z uczuć a czasem nawet prawdy. Czytanie o historii, zgłębianie jej, szczególnie w tej intymnej formie, jaką z pewnością są pamiętniki, daje nam niezrównaną możliwość poznania ludzi, bohaterów, ludzi którzy za naszą wolność oddali swoje życie, nierzadko swoją miłość czy marzenia.A to, że to już było nie jest żadnym argumentem, przecież bez znajomości naszej historii, przodków, kultury jesteśmy niczym nadzy. Ktoś mądry kiedyś powiedział- "kto nie pamięta swojej historii będzie ją musiał przeżyć sam."I myślę, że dużo w tym prawdy. Kiedy widzę młodzież zwiedzającą chociażby Auschwitz, nierzadko śmiejących się, jedzących słodycze, czy dziewczyny piszczące i reagujące na tą tragedie słowem- fuj, po prostu nie mogę wytrzymać.
    Rozumiem, że trzeba żyć teraźniejszością i sami powinniśmy starać się budować nasz świat, ale nie zapominajmy o historii.
    Bardzo się rozpisałam i nie chciałabym żeby wyszło, że kazania prawię, ale mam nadzieję, że nikt z ówczesnej młodzieży nie będzie zapominał o ludziach, którzy za nasz dzisiejszy świat poświęcili wszystko co mieli, przecież byli tacy jak my, tak samo pragnęli, marzyli i kochali :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ala: niestety, dzisiejsza szkoła ma za cel ukształtowanie z nas pracowników. Nie ludzi, nie obywateli, nie nowego pokolenia, w którym jest nadzieja na zmiany. Brakuje nam pedagogów z powołaniem, umiejących odkryć historię własnego narodu, języka, tradycji, osiągnięć.
    I od tego zaczyna się błędne koło sytuacji w państwie. Od przekazywania "suchych" faktów, nieumiejętności zafascynowania daną dziedziną. Dlatego jak wspomniałaś tak ważne jest samodzielne kształtowanie się, szczególnie poprzez odpowiednią literaturę. Czy to w "Kamieniach...", czy w "Zoście" problem ten był omawiany, chociaż jak dla mnie zbyt pobieżnie (może to dla Autora i tamtego pokolenia było sprawą normalną - kształtowanie własnej osobowości, ale teraz jest to sprawa do szczegółowej analizy).
    Cieszę się bardzo, że masz podobny pogląd na te sprawy do mnie. Raduje się me serce, że coraz więcej spotykanych przeze mnie osób ma zadatki na wspaniałych ludzi. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam to szczęście, że moja nauczycielka historii jest niezwykła, potrafi zainteresować, podać inne źródła, ciekawą literaturę a jej wiedza jest zadziwiająca i naprawdę ją podziwiam.
    Oczywiście ten fakt nie zmienia tego, że w Polsce mamy niewielu nauczycieli, którzy w pełni poświęcają się swojej, niezwykle ważnej, pracy. Zresztą nie tylko w Polsce.
    Oczywiście nie uważam, że nie ma u nas młodzieży szanującej swoje korzenie, młodzieży, która chce wiedzieć coś więcej. Swoją drogą wprost nie cierpię kiedy słyszę, że dzisiejsza młodzież nic nie chce osiągnąć, nie interesuje się niczym, nie czyta, nie chce się kształcić, potrafi tylko marnować czas. Taka opinia jest bardzo krzywdząca i często podcina skrzydła młodym ludziom, którzy wyrastali w przekonaniu, że tak czy siak nic nie osiągną.
    No, ale najważniejsze, że są osoby, z którymi mogę wymienić się spostrzeżeniami i po prostu pogadać. Ja również dziękuję Ci bardzo, że okazujesz mi tyle uwagi i poświęcasz tyle czasu. Mam nadzieję, że będziemy miały jeszcze tysiąc tematów do takich dyskusji! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A no i jeszcze muszę zmarnować trochę miejsca na Twoim blogu, mam nadzieję, że mi wybaczysz :) Właśnie przeczytałam Twój komentarz do "Biegunów" i cóż, doświadczenie z Panią Tokarczuk mam niewielkie, oprócz właśnie Biegunów czytałam tylko Prawiek i inne czasy, klasyka, według mnie znakomita! Ale i tak chciałabym Cię zachęcić do pozycji, którą opisywałam. Znajduje się tam tyle różnorodnych opowiadań, tyle historii i osobowości, że można przebierać i być naprawdę kapryśnym a i tak znajdzie się coś co przypadnie do gustu i pozostanie w pamięci :)

    A co cytatu, to również dał mi wiele do myślenia. Zresztą jak cała teoria Tokarczuk, która jest dość kontrowersyjna. Tak pokrótce to właśnie to próbuje przekazać, oczywiście według mnie, że cała istota naszego człowieczeństwa polega na poruszaniu się i zostawianiu po sobie bardziej lub mniej widocznych śladów, które coś zmienią. Nie uważam, że jest to jakaś przełomowa książka, bo mam wrażenie, że to już wszystko było, ale historie tych ludzi, których na pewno zapamiętam na długo, tak mnie przekonały, że trudno patrzeć mi na tą powieść nieprzychylnym okiem

    OdpowiedzUsuń
  11. recenzja świetna ,ale do książki mnie raczej nie przekonasz ,nie przebrnęłam nawet przez kamienie na szaniec ...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kamienie na szaniec czytałam dwa razy i mimo, że historia to nie moja dziedzina, to byłam pod ich ogromnym wrażeniem. Po Zośkę również chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna recenzja. Nie wiem, co jeszcze mogę dodać - może to, że widać, iż pisałaś ją, wkładając w to serce? Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Recenzja jest niesamowita. Muszę się przyznać, że darzę tę książkę sentymentem, bo bardzo mi się podobała, a Mama mojej przyjaciółki miała okazję poznać matkę jednego z głównych bohaterów i współpracować z Nią przez dłuuugie lata w harcerstwie. Słyszałam wiele opowieści. :)
    Cieszę się, że nie chodzę do takiej szkoły, o jakiej jest tu wspomniane, robiącej z ludzi pracowników, a historie, te bardziej intymne, nie są mi obce...


    PS. Muszę się przyznać, że kilka zdań chodziło mi po głowie, które chciałam wypowiedzieć, a reszta była po prostu luźną i swobodną wypowiedzią. :) Dziękuję za tak miłe słowa. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepięknie napisana recenzja. To jedna z najpiękniejszych jakie było mi dane w ostatnim czasie przeczytać, jestem pod dużym wrażeniem. Myślę, że gdyby Powstańcy nie mieli nadziei na lepsze jutro, na to, że ich walka się opłaca to bardzo szybko by upadli albo sami się poddali. Jak widać wiara czyni cuda...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta książka to moje marzenie czytelnicze. Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie ją zakupię i tak jak ty będę ją przeżywać. Czytałaś może "Kolumbów" Romana Bratnego? Jeśli nie, powinnaś! Nie zawiedziesz się na pewno:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Domi: dziękuję ślicznie za taką miłą opinię. Zazdroszczę również możliwości słuchania odpowieści. A może mogłabyś coś i mi przekazać z tych historii? Byłoby cudownie!

    Daria: dziękuję, aż się rumienie z takich pochwał. Nie wiem, czy zasłużyłam.
    Masz rację, wiara czyni cuda, chociaż czy ona sama wystarczy? Wydaje mi się, że to także sprawa charakteru.

    Paula: nie czytałam, chociaż zamierzam z całą pewnością uczynić to w niedługim czasie. Zachęcam Cię gorąco do zakupu (już widzę oczami wyobraźni ją jako cegiełka w kolejnym cudownym stosie-olbrzymie ;) ), jest jeszcze w stosunkowo dobrej cenie (mi udało się upolować za około 40 zł), a wydana bardzo odpowiednio. Pełno zdjęć, przemowa B.Wachowicz, po prostu dobra książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesamowita narracja w powyższej recenzji, jeszcze z takową się nie spotkałam. Generalnie pieknie piszesz, a Twoje słowa są magnetyzujące. Książka równie ciekawą, a dla mnie- miłośniczki historii to lektura obowiązkowa! Poobserwuję Twojego bloga i gorąco pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pana Kamińskiego uwielbiam za "Kamienie na szaniec", więc nie wykluczone, że i za tą pozycję chwycę ;P

    OdpowiedzUsuń
  20. Elina - oczywiście, że wiara sama by nie wystarczyła. Do tego potrzeba hartu ducha, walki, odwagi, wytrwałości, siły....

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyznam, przez dłuższy czas pomimo chęci, trudno mi było skomentować którąś z Twoich recenzji, bo albo książka nie trafiała w me gusta albo nie miałam na jej temat nic ciekawego do powiedzenia. Na temat TEJ mam. Wiesz jak bardzo kocham "Kamienie...", Rudego, Alka, Zośkę, Baczyńskiego, Powstanie Warszawskie i być może kiedyś wspomniałam Ci jak bardzo czyham na przeczytanie tej właśnie książki Kamyka. Dzięki Tobie wiem, że trudno będzie mi przeżyć bez niej i zakupić ją jak najszybciej, bo czytając samą Twoją recenzję-wzruszyłam się.

    OdpowiedzUsuń
  22. Oczywiście miałam na myśli: i że muszę zakupić ją jak najszybciej.

    Przepraszam za błąd i dwa komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana Basiu! Dziękuję Ci stokrotnie za taki piękny komentarz. Znam Twoją miłość do tamtych, mimo, że okropnych czasów i Pokolenia Kolumbów. Zachęcam gorąco, książka jest zdecydowanie inna niż "Kamienie...", ale zawiera jakąś cząstę tamtych czasów i tamtych osób - wyjątkowych ludzi, dlatego czyta się tak wspaniale, chociaż z dużymi emocjami.

    OdpowiedzUsuń