"Człowiek, który
ponad miłość życia stawia miłość idei - przeżywa śmierć (...). Miarą tego
zwycięstwa jest fakt, że ci, którzy przezwyciężyli śmierć w sobie - żyją choćby
umarli. Przywraca ich do życia pamięć tych, którym byli bliscy, ale, co stokroć
ważniejsze - utrwala ich życie na zawsze chłonna pamięć narodu."
"Pismo Młodych" z 1 września 1943r.
Czy można czuć się w obowiązku napisać o książce pięknej,
chociaż niestety tak mało znanej? Nie została ona wydana przed laty, nie ma
przykurzonej okładki ani wyblakłych stronnic. Jest całkowicie nowa, pełna
czarno-białych ilustracji i leży właśnie obok mnie. Przeczytana, wchłonięta,
zapamiętana - książka Barbary Wachowicz "To >>Zośki<< wiara!"
Tak bardzo chciałabym napisać o niej coś mądrego, bez patosu
i powtarzania się. Napisać prosto o wspaniałych życiorysach tak bliskich mi
osób, które widnieją dumnie na okładce - uśmiechnięci, albo poważni, pełni
nieuchwytnego czaru i godności, żołnierze Batalionu Armii Krajowej
"Zośka", moi drodzy rówieśnicy.
Barbara Wachowicz napisała o nich właśnie tak - prosto, ale
z wielką serdecznością, a wręcz niekiedy czułością. Jawią się nam jako
osoby, które nie odeszły do lamusa , które w dzisiejszym szybko zmieniającym się
świecie pełnym pośpiechu zostały "z tyłu", lecz jako młodzi ludzie
pełni radości, męstwa, odwagi, ciepła i serdeczności. Każdy inny, każdy
odmienny, ale jednocześnie pełni wspólnych, pięknych cech, które są
ponadczasowe. Tak chciałabym spotkać ich, stanąć blisko i porozmawiać albo
przysłuchać się ich rozmowie - o literaturze, o życiu, o walce, o ideałach.
Paradoksalnie właśnie - w tamtych czasach wojny w ideały wierzono bardziej, niż
teraz, na co biografie naszych bohaterów dają dowód.
"To >>Zośki <<
wiara" dzieli się na dwie części. W pierwszej z nich, autorka
przedstawia nam najbardziej znane postacie związane ze środowiskiem Batalionu.
Na początku możemy zapoznać się z historią
Andrzeja "Morro" Romockiego, jednego z największych
bohaterów Powstania Warszawskiego, niezwykle utalentowanego dowódcy, chociaż
człowieka niekoniecznie zawsze idealnie radzącego sobie, jako przywódca
grupy. Andrzej nigdy nie stał na cokole
pokryty brązem. Był żywy, jest żywy i mówi do nas o walczeniu z własnymi wadami,
brakami, czy ograniczeniami. Szczególnie w serce zapadły mi listy jego ojca -
Pawła Romockiego mówiące o dojrzewaniu,
ideałach, kształtowaniu siebie.
Później pojawia się Sławomir Maciej Bittner, czyli nasz
"Maciek" jeden z moich ulubionych postaci - zawsze wyprostowany,
śmiały, szaleńczo odważny. Jego listy do ukochanej Jadzi Borkiewiczówny są
przepiękne, o czym już zresztą kiedyś pisałam. Dlatego tak porusza jego śmierć,
a w zasadzie nie śmierć, gdyż do dzisiaj nie wiadomo co się z nim stało. Został
aresztowany dnia 18 lutego 1944 na ulicy i wszelki ślad po nim zaginął. Biedny,
kochany Maciek.
Przewijają nam się jeszcze biografie Andrzeja Malinowskiego,
ps. "Włodek" i historia jego miłości do Uli Kurkowskiej, pięknej Uli,
braci Wuttke - "Małego Tadzia" i "Czarnego Jasia" i Ireny
Kowalskiej- Wuttke.
Ula, narzeczona Włodka w roku 1940 |
Naprawdę!
To trzeba znaleźć w sobie - tą potrzebę odnajdywania tego co
piękne i wartościowe pod całą górą bezużytecznej makulatury. Ale ja wierzę, że
taka potrzeba jest w każdym czytelniku. Trzeba tylko znaleźć właściwe książki, które pomogą nam odkryć nie inny świat, ale siebie w codzienności. Jedną z takich książek-gawęd jest na pewno czwarta część "Wiernej rzeki harcerstwa", która pozwala spojrzeć na siebie przez ich pryzmat i stwierdzić : "Ja nie muszę >>pięknie umierać<<, ale mogę >>pięknie żyć<<"
Cytat i zdjęcie pochodzi z książki B.Wachowicz "To >>Zośki<< wiara" , Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa, 2005r.