wtorek, 18 stycznia 2011

"Gdzie mój dom?" Anna Glińska

"A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu..."


Któż z nas nie zna jednego z najpopularniejszych poetów ubiegłego stulecia - Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Autora absurdalnego "Teatrzyka Zielona Gęś" , a zarazem mojego ulubionego wiersza (a ściślej: ulubionego tego autora) "Prośba o Wyspy Szczęśliwe", którego pierwszą strofę możecie podziwiać powyżej.
Konstanty to poeta o niezwykle złożonej osobistości, trudnej do oceny. Wszystkich miłośników jego twórczości, ale także przeciwników zachęcam do obejrzenia jednej z "Errat do biografii" poświęconej właśnie jego twórczości.

Jak pisałam, o Konstantym słyszeliśmy wszyscy, albo prawie wszyscy. Mało jednak ludzi wie, że jego żona, pani Natalia Gałczyńska (publikująca swoje dzieła pod pseudonimem: Anna Glińska) również była pisarką, autorką książek dla dzieci i młodzieży. Wczoraj miałam możliwość przekonać się o wartości jej pisarskiego rzemiosła.

Książka przyszła do mnie aż z okolic Poznania. Poszukiwana od dawna, ale mimo to ciągle nieuchwytna. Jakby się prawie 40 tysięcy egzemplarzy zapadło się w ziemię.
"Gdzie mój dom?" to sentymentalna opowieść o wartościach takich jak : miłość, dobroć, przyjaźń, troskliwość. Poznajemy osiemnastoletnią, zagubioną Joannę, której całe życie było pasmem niepowodzeń - począwszy od spraw szkolnych, po domowe. Brak zrozumienia ze strony najbliższych , brak poczucia własnej wartości oraz nie dostanie się na wymarzony kierunek studiów spowodowały podjęcie dosyć dramatycznej decyzji - wyjazdu do nieznanej ciotki na Południową Półkulę, czyli do Argentyny.
Nasza bohaterka w trakcie podróży statkiem zmienia się ; dorasta, zakochuje się...
Ale ta idylliczna podróż ma swój koniec. Co czeka ją na miejscu? Czy znajdzie tam upragniony dom?

Rozpoczynając tą powieść szłam w nieznane, co jest dosyć charakterystyczne dla czytanej przez nas pierwszy raz książki danego autora. Autorka dosyć dobrze tworzy atmosferę niepewności , zagubienia , charakterystyczną dla głównej bohaterki. Z prostotą mówi o ważnych uczuciach, nie sprowadzając ich do patosu. Ale jednak... jednak brakuje mi w tej powieści jakieś kropki nad "i" , jakiegoś zdania, zawierającego głęboki sens. Zbyt dużo tutaj urwanych, chaotycznych myśli. To tak, jak czuć coś, a nie umieć tego napisać słowami.

Ale jednak warto. Dla samego odkurzenia tej niepozornej książeczki, aby "ocalić od zapomnienia..."


Dziękuję drogiej Ani za wypożyczenie.

15 komentarzy:

  1. Oj, coś czuję, że ciężko będzie ją znaleźć :) Postaram się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam z dzieciństwa mój ukochany zbiór przepięknych baśni "O wróżkach i czarodziejach" autorstwa Natalii, która była latarnią zaczarowanej dorożki :)
    Nie miałam pojęcia, że tworzyła też pod pseudonimem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz tak, że nie pozostaje mi nic innego jak rozpocząć poszukiwania :) Z przyjemnością przeczytam, jak tylko wpadnie w moje ręce. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bedę szukać, bo brzmi jak coś, co bym z przyjemnością przeczytała... nie wiem, jakim cudem udaje ci się tak zachęcać do przeczytania książki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie tą recenzją do przeczytania szczególnie tym pytaniem: jak to się skończy? Szkoda tylko, że ta lektura jest tak ciężko osiągalna... Jednak, jak udowodniłaś, dla chcącego nic trudnego;)

    OdpowiedzUsuń
  6. I pomyśleć, że na początku bałaś się, że nie będziesz umiała pisać pięknych recenzji. A tu proszę, z każdym postem jest coraz ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam pojęcia, że żona Gałczyńskiego była pisarka :)
    Bardzo ciekawe odkrycie.
    Myślę, że w mojej przedpotopowej bibliotece mógł się zachować egzemplarz tej książki, więc chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie mów o Gałczyńskim, bo mi się coś robi.. ;x nauka na egzamin z literatury współczesnej mnie przytłacza, a Gałczyński się w tym wszystkim zaplątał.. ale to, że jego żona była pisarką to nie wiedziałam.. jak mnie zapytają o Gałczyńskiego to zabłysnę dzięki Tobie i Twojej recenzji ;)

    przepraszam za chaotyczność komentarza, ale jestem przeładowana wiedzą o literaturze i po prostu nie mogę zebrać myśli.. wybacz..

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj. Bardzo ciekawa recenzja i ciekaw jestem książki, zachęciłaś mnie. Jeżeli zaś chodzi kropkę nad i to zachęcam do sięgnięcia po Joan. VIII 1-12 Marii Rodziewiczówny. Zwłaszcza sądząc po ostatnich zdaniach Twojej recenzji może Cię ta lektura nie tylko zainteresować, ale w pełni zachwycić. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Marynarz: dziękuję , zapisana już na listę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem pod wrażeniem Twoich recenzji i zazdroszczę Ci recenzyjnego talentu (chyba już zawsze będę Ci to powtarzać) :) Bardzo bym chciała umieć tak ciekawie pisać, ale (choć nigdy nie próbowałam) czuję, że nie jestem do tego stworzona.
    "Gdzie mój dom?" czytałam dosyć dawno. Choć z przygód Joasi niewiele pamiętam, to lekturę wspominam bardzo miło.
    Po przeczytaniu Twojej recenzji mam chęć powtórnie sięgnąć po powieść Pani Gałczyńskiej, mimo zasady - nigdy nie czytam dwa razy tej samej książki. :)
    Czy niektóre zasady nie są czasem po to, by je łamać? Z pewnością tak!
    Pozdrawiam
    Ania M.

    OdpowiedzUsuń
  12. Polecam jeszcze inne książki Pani Gałczyńskiej " Dom na Celnej" " Spotkamy się w Bangkoku" " Powrót do Santa-Cruz". Wspaniałe książki o dojrzewaniu, dorastaniu. O szukaniu swojego miejsca w życiu.
    Ja czytałam tę książki daaaawno temu. Teraz jestem na etapie przeszukiwania moich zbiorów( jest tego trochę)żeby odszukać te pozycję.

    Oprócz Gałczyńskiej chciałabym polecić Ci również książkę Mariana Cezarego Abramowicza
    " Kochanek białej gołębicy". Zapomniany autor i zapomniana powieść. Według mnie wspaniała. Recenzje zostawiam Tobie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Mira

    OdpowiedzUsuń
  13. Az lza mi sie w oku zakrecila... to jedna z moich ulubionych ksiazek z lat dziecinstwa oprocz spotkajmy sie w Bangkoku i Corki kapitana okretu... kiedys komus pozyczylam - jakies 25 lat temu - nie wrocily obie...

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    Dzięki książce "Gdzie mój dom" pokochałm literaturę, było to dawno temu i ta miłość trwa do dziś. Jeszcze niedawno wypożyczyłam tę pozycję w bibliotece publicznej (sentymentalne powroty). Piękna jest młodość i odkrywanie świata. pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  15. Cud...dotarłam tutaj, niesamowite, jak długo poszukiwałam czegokolwiek o tej książce, będąc prawie pewną, że zapadła się pod ziemię w ludzkiej niepamięci. Pochłonęłam ją w latach dorastania - wracam do niej wspomnieniami, bo książka poszła na poczytanie i wygląda na to, że na wieczne nie oddanie..

    OdpowiedzUsuń