"A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu..."
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu..."
Któż z nas nie zna jednego z najpopularniejszych poetów ubiegłego stulecia - Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Autora absurdalnego "Teatrzyka Zielona Gęś" , a zarazem mojego ulubionego wiersza (a ściślej: ulubionego tego autora) "Prośba o Wyspy Szczęśliwe", którego pierwszą strofę możecie podziwiać powyżej.
Konstanty to poeta o niezwykle złożonej osobistości, trudnej do oceny. Wszystkich miłośników jego twórczości, ale także przeciwników zachęcam do obejrzenia jednej z "Errat do biografii" poświęconej właśnie jego twórczości.
Jak pisałam, o Konstantym słyszeliśmy wszyscy, albo prawie wszyscy. Mało jednak ludzi wie, że jego żona, pani Natalia Gałczyńska (publikująca swoje dzieła pod pseudonimem: Anna Glińska) również była pisarką, autorką książek dla dzieci i młodzieży. Wczoraj miałam możliwość przekonać się o wartości jej pisarskiego rzemiosła.
Książka przyszła do mnie aż z okolic Poznania. Poszukiwana od dawna, ale mimo to ciągle nieuchwytna. Jakby się prawie 40 tysięcy egzemplarzy zapadło się w ziemię.
"Gdzie mój dom?" to sentymentalna opowieść o wartościach takich jak : miłość, dobroć, przyjaźń, troskliwość. Poznajemy osiemnastoletnią, zagubioną Joannę, której całe życie było pasmem niepowodzeń - począwszy od spraw szkolnych, po domowe. Brak zrozumienia ze strony najbliższych , brak poczucia własnej wartości oraz nie dostanie się na wymarzony kierunek studiów spowodowały podjęcie dosyć dramatycznej decyzji - wyjazdu do nieznanej ciotki na Południową Półkulę, czyli do Argentyny.
Nasza bohaterka w trakcie podróży statkiem zmienia się ; dorasta, zakochuje się...
Ale ta idylliczna podróż ma swój koniec. Co czeka ją na miejscu? Czy znajdzie tam upragniony dom?
Rozpoczynając tą powieść szłam w nieznane, co jest dosyć charakterystyczne dla czytanej przez nas pierwszy raz książki danego autora. Autorka dosyć dobrze tworzy atmosferę niepewności , zagubienia , charakterystyczną dla głównej bohaterki. Z prostotą mówi o ważnych uczuciach, nie sprowadzając ich do patosu. Ale jednak... jednak brakuje mi w tej powieści jakieś kropki nad "i" , jakiegoś zdania, zawierającego głęboki sens. Zbyt dużo tutaj urwanych, chaotycznych myśli. To tak, jak czuć coś, a nie umieć tego napisać słowami.
Ale jednak warto. Dla samego odkurzenia tej niepozornej książeczki, aby "ocalić od zapomnienia..."
Dziękuję drogiej Ani za wypożyczenie.
Dziękuję drogiej Ani za wypożyczenie.
Oj, coś czuję, że ciężko będzie ją znaleźć :) Postaram się :)
OdpowiedzUsuńPamiętam z dzieciństwa mój ukochany zbiór przepięknych baśni "O wróżkach i czarodziejach" autorstwa Natalii, która była latarnią zaczarowanej dorożki :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że tworzyła też pod pseudonimem.
Piszesz tak, że nie pozostaje mi nic innego jak rozpocząć poszukiwania :) Z przyjemnością przeczytam, jak tylko wpadnie w moje ręce. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńBedę szukać, bo brzmi jak coś, co bym z przyjemnością przeczytała... nie wiem, jakim cudem udaje ci się tak zachęcać do przeczytania książki!
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie tą recenzją do przeczytania szczególnie tym pytaniem: jak to się skończy? Szkoda tylko, że ta lektura jest tak ciężko osiągalna... Jednak, jak udowodniłaś, dla chcącego nic trudnego;)
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że na początku bałaś się, że nie będziesz umiała pisać pięknych recenzji. A tu proszę, z każdym postem jest coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że żona Gałczyńskiego była pisarka :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe odkrycie.
Myślę, że w mojej przedpotopowej bibliotece mógł się zachować egzemplarz tej książki, więc chętnie sięgnę :)
nie mów o Gałczyńskim, bo mi się coś robi.. ;x nauka na egzamin z literatury współczesnej mnie przytłacza, a Gałczyński się w tym wszystkim zaplątał.. ale to, że jego żona była pisarką to nie wiedziałam.. jak mnie zapytają o Gałczyńskiego to zabłysnę dzięki Tobie i Twojej recenzji ;)
OdpowiedzUsuńprzepraszam za chaotyczność komentarza, ale jestem przeładowana wiedzą o literaturze i po prostu nie mogę zebrać myśli.. wybacz..
Witaj. Bardzo ciekawa recenzja i ciekaw jestem książki, zachęciłaś mnie. Jeżeli zaś chodzi kropkę nad i to zachęcam do sięgnięcia po Joan. VIII 1-12 Marii Rodziewiczówny. Zwłaszcza sądząc po ostatnich zdaniach Twojej recenzji może Cię ta lektura nie tylko zainteresować, ale w pełni zachwycić. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńMarynarz: dziękuję , zapisana już na listę :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twoich recenzji i zazdroszczę Ci recenzyjnego talentu (chyba już zawsze będę Ci to powtarzać) :) Bardzo bym chciała umieć tak ciekawie pisać, ale (choć nigdy nie próbowałam) czuję, że nie jestem do tego stworzona.
OdpowiedzUsuń"Gdzie mój dom?" czytałam dosyć dawno. Choć z przygód Joasi niewiele pamiętam, to lekturę wspominam bardzo miło.
Po przeczytaniu Twojej recenzji mam chęć powtórnie sięgnąć po powieść Pani Gałczyńskiej, mimo zasady - nigdy nie czytam dwa razy tej samej książki. :)
Czy niektóre zasady nie są czasem po to, by je łamać? Z pewnością tak!
Pozdrawiam
Ania M.
Polecam jeszcze inne książki Pani Gałczyńskiej " Dom na Celnej" " Spotkamy się w Bangkoku" " Powrót do Santa-Cruz". Wspaniałe książki o dojrzewaniu, dorastaniu. O szukaniu swojego miejsca w życiu.
OdpowiedzUsuńJa czytałam tę książki daaaawno temu. Teraz jestem na etapie przeszukiwania moich zbiorów( jest tego trochę)żeby odszukać te pozycję.
Oprócz Gałczyńskiej chciałabym polecić Ci również książkę Mariana Cezarego Abramowicza
" Kochanek białej gołębicy". Zapomniany autor i zapomniana powieść. Według mnie wspaniała. Recenzje zostawiam Tobie.
Pozdrawiam serdecznie
Mira
Az lza mi sie w oku zakrecila... to jedna z moich ulubionych ksiazek z lat dziecinstwa oprocz spotkajmy sie w Bangkoku i Corki kapitana okretu... kiedys komus pozyczylam - jakies 25 lat temu - nie wrocily obie...
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńDzięki książce "Gdzie mój dom" pokochałm literaturę, było to dawno temu i ta miłość trwa do dziś. Jeszcze niedawno wypożyczyłam tę pozycję w bibliotece publicznej (sentymentalne powroty). Piękna jest młodość i odkrywanie świata. pozdrawiam cieplutko
Cud...dotarłam tutaj, niesamowite, jak długo poszukiwałam czegokolwiek o tej książce, będąc prawie pewną, że zapadła się pod ziemię w ludzkiej niepamięci. Pochłonęłam ją w latach dorastania - wracam do niej wspomnieniami, bo książka poszła na poczytanie i wygląda na to, że na wieczne nie oddanie..
OdpowiedzUsuń