sobota, 1 stycznia 2011
Kazimierz Dziewanowski "Brzemię białego człowieka"
" Na razie daleko jeszcze było do chwili, gdy Anglicy uzyskali to głębokie, podnoszące na duchu, a zarazem przepełnione pewną melancholią (...) przeświadczenie, że niosą na swych barkach - brzemię Białego Człowieka "
Zdarza mi się to nieczęsto. Tylko w nadzwyczajnych sytuacjach, gdy trzymam w rękach specjalne książki. Przy odwracaniu pierwszej kartki drżą mi dłonie i czuję wtedy coś dziwnego, a jednocześnie wspaniałego - rozpoczęcie się nowej , niezwykłej przygody.
"Brzemię białego człowieka" jest jak bukiet kwiatów. Tworzą go różnego rodzaju piękne rośliny- to ludzie, o oszałamiającym zapachu - to wydarzenia . To kwiat pachnie, to człowiek zmienia oblicze świata.
Kazimierz Dziewanowski, już we wstępie kreśli zdecydowanymi ruchami obraz książki i jego problematykę : " Nie zajmuję się w tej książce europejską historią Wielkiej Brytanii (...). Ma to natomiast być opowieść, jak zbudowano imperium. Kto to zrobił, w jaki sposób, jakimi metodami i w jakim celu..."
Czy można przejść obojętnie obok książki, która skupia się na tym, o czym obecnie już niewiele się mówi, ale tak naprawdę zadecydowało o kształcie obecnego świata?
Ja nie umiem. Wygrały tutaj moje historyczne zainteresowania i żądza wiedzy. Szczególnie, że utwór napisany jest niezwykle ciekawie, bardzo przystępnym językiem . Żadnych niezrozumiałych terminów i dłużyzn.Czyta się jak powieść, z rosnącym zaciekawieniem. Jedyną różnicą jest to, że wszystkie wydarzenia przedstawione w "Brzemieniu...." są autentyczne. Ale to życie pisze podobno najbardziej niesamowite scenariusze.
Na kartach tej pokaźnej książki przedstawione zostały niezwykłe indywidualności. Niektórzy są nam bardzo dobrze znani ze szkolnej ławy, jak chociażby korsarz-admirał Francis Drake, czy generał Gordon.
Ale nie brak także postaci, którzy nie są znani szerszej publiczności, a mimo to, ukryci mieli wpływ na losy imperium, a w dalszym biegu historii - także i świata.
"Brzemię białego człowieka" nie jest hymnem pochwalnym na cześć Wielkiej Brytanii i jej wielkiej przeszłości. Dziewanowski nie ocenia, tylko podaje argumenty za i przeciw.Wydaje mi się, że dopiero cudzoziemiec może w pełni obiektywnie przedstawić przeszłe dzieje danego narodu. Autor robi to z niezwykłym wyczuciem. A nie pisze o sprawach prostych . Bo takimi nie są z całą pewnością ; imperializm, niewolnictwo, kolonializm a także przekonanie Anglików o własnej wyjątkowości , czy wybraniu ich przez Boga do głoszenia postępu, prawa i cywilizacji. Słowa takie jak : "... jesteśmy pierwszą rasą na świecie i im większą część kuli ziemskiej zasiedlimy - tym lepiej dla ludzkości ..." nie pojawiają się często, ale mimo wszystko są obecne.
Jak ocenić je w obliczu wydarzeń II wojny światowej?
Autor poradził sobie w sposób godny najlepszego dyplomaty, którym nota bene był.
"Ostateczny bilans dziejów imperium, ich skrupulatne podsumowanie : było tyle dobrego, a tyle złego- nie jest chyba w ogóle możliwe i długo jeszcze trwać będą spory historyków.
My rozstajemy się z jego dziejami w chwili, gdy imperium osiągnęło apogeum, gdy wydawało się, że nikt nigdy nie sprosta jego potędze. Ale już pół stulecia później przestało ono istnieć."
W ostatnim zdaniu kieruje się do nas czytelników wypowiadając takie słowa, które mogą stać się podsumowaniem i mojej recenzji : " ... Taka musi być puenta tej książki mającej tyle braków i ograniczeń- weźcie ją lub pozostawcie."
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Kazimierza Dziewanowskiego "Brzemię białego człowieka" Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 1996
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wpisuję na listę bezapelacyjnie;)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo Lotto, że Cię przekonałam :-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji trzeba ja koniecznie przeczytać. Tez lubię to uczucie podniosłości i nadzwyczajności o którym piszesz :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie rzadko sięgam po coś spoza beletrystyki. A Ty tak pięknie piszesz o tej książce...
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam z całego serca, dziewczyny!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. Poszukam :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńPod wpływem Twojej lektury zdałam sobie sprawę jak mało w ubiegłym roku przeczytałam literatury faktu. Tyle co nic tak po prawdzie. Na szczęście lista postanowień noworocznych jest nadal otwarta ;)
Być może kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo kusząco piszesz. Mam ogromną ochotę przeczytać tę książkę. Świetna recenzja. :)
OdpowiedzUsuńKapitalny tekst! Napisany z pasją, co ogromnie cenię. Gratuluję tak ciekawej recenzji, a książka jest jak najbardziej w kręgu moich zainteresowań.
OdpowiedzUsuńRaczej nie, chyba że w dalszej przyszłości. Obserwuję i czekam na to samo.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo interesująco, natychmiast dodaję do kolejki :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu książkami , ale twoja recenzja jest bardzo dobra. Czekam na kolejną. Pozdrawiam i zapraszam do mnie .
OdpowiedzUsuńhttp://miedzy-ksiazkami.blogspot.com/
Również ja czuję się zachęcona ;)
OdpowiedzUsuńI ja również chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale może się skuszę;)
OdpowiedzUsuńKusisz i to bardzo, wspaniała recenzja, aż chce się czytać. Jego nazwisko bardzo kojarzy mi się z moim miastem, czyli z Bydgoszczą, bo odbywa się tu konkurs Jego imienia :)
OdpowiedzUsuńHAHAHAAH, komentarz mi się nie dodał tu gdzie trzeba :( Wybacz, miał być pod notką z Rubinsteinem, oczywiście!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń