Książka o tak oryginalnym i przyciągającym wzrok tytule jak "Lisa-Xiu i Lin-Shi: córki z Chin" od pierwszych stron pochłonęła mnie w swojej opowieści o podróży.
Wyprawie do Chin, której celem było powrócenie do przeszłości.
Auke Kok i Dido Michielsen to holenderskie małżeństwo, które z niemożliwości posiadania własnego potomstwa zdecydowali się na adopcję. I nic nie było, by w tym tak niezwykłego, gdyby nie to, że ojczyzną adoptowanej dziewczynki są tak dalekie ... Chiny.
Kraj o innej kulturze, wierze, mentalności. Całkowicie obcy, oddalony tysiące kilometrów od Europy był miejscem, gdzie urodziła się Lisa-Xiu ; kilkunastomiesięczna "nowa" córka.
Na tym jednak nie koniec. Auke Kok i Dido Michielsen po niecałych dwóch latach znów wyjechali do Chin po drugą córeczkę - Lin Shi, czyli jak po wielu miesiącach się dowiedzieli "Kamienny las", bo takie było znaczenie imienia małej Chinki.
Po wielu latach, kiedy starsza Lisa-Xiu ma 11 lat, a młodsza Lin-Shi - 9 powracają do kolebki jednej z najstarszych cywilizacji na Ziemi. Powracają do kraju przodków adoptowanych dzieci. To wielka wyprawa zarówno dla rodziców, jak i dzieci.
Konfrontacja świata, do którego należały z racji urodzenia z światem, w którym przyszło im żyć.
Autorzy niezwykle ciekawie piszą o Chinach, o wielkich przemianach jakich doświadcza
Państwo Środka, o tym jak kicz miesza się z dowodami wielkiej kultury, która tutaj kwitła przed wiekami. Dotykają również spraw politycznych - mowa jest o zgubnej polityce "jednego dziecka", czy rewolucji kulturalnej, która miała miejsce w wieku ubiegłym.
Kok i Michielsen kreślą obraz bardzo sugestywnie. Ta sympatia, którą mają dla obywateli tego kraju kontrastów jest silnie wyczuwalna i emanuje z całej książki.
Czytając trudno nie polubić "skośnookich" mieszkańców, chociaż czasami miałoby się ochotę zakrzyknąć : "jacy dziwni ci Chińczycy!"
Jednak wyprawa miała zupełnie inny cel - odnalezienia się w świecie, w którym przyszło żyć Lisie-Xiu i Lin-Shi. Mieszkając w Europie, mimo wielu starań rodziców nie da się wyeliminować pewnych spraw. Jedną z nich jest swoista oryginalność. Dziewczynki zawsze będą się wyróżniać od grupy rówieśnic z blond włosami i niebieskimi oczami. Będą musiały walczyć z pewnymi schematami zakorzenionymi przez wieki. Będą szukały własnego miejsca, własnej tożsamości. I chociaż każdy dorastający człowiek musi odbyć owe poszukiwania, to dla "córek z Chin" może być to szczególnie trudne. Stoją bowiem między Europą, a Azją.
Książka to także dziennik rozterek rodziców adopcyjnych - poszukiwań, biurokracji, różnego typu przeszkód. Autorzy tak pogodnie opowiadają o przecież syzyfowej pracy - ciągłym godzeniu dwóch światopoglądów, wychowywaniu odpowiedzialnie ze świadomością : "nie jesteśmy twoimi biologicznymi rodzicami" i innymi problemami , z którymi musiała się zmierzyć dwójka naszych autorów.
Zachęcam naprawdę gorąco do zapoznania się z tymi niezwykłymi zapiskami podróży wewnątrz siebie.
Dziękuję Wydawnictwu Dobra Literatura.
Świetna książka. Też byłam nią zachwycona:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Muszę przyznać, że nie spotkałam się jeszcze z tą pozycją, ale wiem z pewnością, że znajdzie się na liście książek, które muszę koniecznie przeczytać i będzie na niej umieszczona wysoko. Ciekawy temat różnic kulturalnych i kulturowych plus motyw podróży w poszukiwaniu korzeni... No i do tego Chiny :)
OdpowiedzUsuńOkładka mnie zaczarowała. I tematyka niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać o Chinach czy o innych krajach orientalnych. Chętnie. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki i na pewno po nią sięgnę! :D
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie mi się podoba. Raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, bo bardzo mnie zainteresowałaś! ;)
OdpowiedzUsuńTa lektura to byłoby miłe oderwanie od europejskiej, a raczej polskiej rzeczywistości. Taka egzotyczna podróż wraz z literackimi bohaterami. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze bardziej mam na nią ochotę! ;);d
OdpowiedzUsuńMam chrapkę na ten tytuł już od jakiegoś czasu, teraz muszę ją dorwać - wiem to na pewno :)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy słyszę o tej książce, ale mam ogromną ochotę ją przeczytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKasandra_85 - pamiętam Twoją pozytywną recenzję, zgadzam się całkowicie z nią.
OdpowiedzUsuńNemei: a wszystko podane w bardzo przyjemnej formie. Zachęcam :)
Tucha: okładka jest piękna, pełna wyrazu i ukrytej symboliki. W ogóle wydanie jest dopieszczone.
Ach, bardzo lubię czytać o Dalekim Wschodzie, o Chinach, Japonii i wszystkich tych, tak bardzo odległych, niesamowitych kulturach, jak bardzo różniących się od naszej. Tą książkę już jakiś czas temu zapisałam na listę 'do przeczytania' a Twoja recenzja tylko mnie zachęciła.
OdpowiedzUsuńA "Białym kamieniem" jestem zachwycona, zostało mi już tylko kilkadziesiąt stron i zabieram się za recenzję :) Zresztą zapomniałam wspomnieć, że po tą książkę sięgnęłam po przeczytaniu Twojej recenzji, blogowanie to piękna rzecz, dzięki ;)
Bardzo lubię Twój gust literacki, więc od razu dopisuję na listę ;) Nawet jeśli średnio przepadam za azjatycką tematyką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Recenzja rzeczywiście zachęca, odnotowuję tytuł w kajeciku - do przeczytania. Byłam już wcześniej na Twoim blogu i mam pewien problem, nie widzę u Ciebie fotek,nie wiem z czego to wynika. Tu w tej recenzji widzę obrazeczek 4x5mm. W innych postach fotki to kreski z lewej strony ekranu. Czy ktoś też tak ma?
OdpowiedzUsuńMonotema: jestem zaskoczona! Nikt mi nie zgłaszał takiego problemu, a sama u siebie mam wszystko normalnie.
OdpowiedzUsuńMoże to wina przeglądarki?
Pozdrawiam :)
Tematyka chińska jest bliska mojemu sercu, więc będę wyglądać tej książki w bibliotece.
OdpowiedzUsuńU mnie zdjęcia na Twoim blogu wyświetlają się bez najmniejszych problemów.
Rewelacyjna książka, pozostająca na długo w pamięci :)
OdpowiedzUsuńPo czesci dziekuje jako tlumacz:)tej ksiazki, choc wiadomo - nad ksiazka pracuje caly zespol.
OdpowiedzUsuń